Wednesday, January 16, 2013

Japońskie kobiety nie tyją i się nie starzeją!

Japońskie kobiety nie tyją i się nie starzeją!

To tytuł książki którą w dość szybkim tempie przeczytałam w ostatni weekend. Napisała ją Japonka, Naomi Moriyama, która od kilkunastu już lat mieszka w Nowym Yorku. Do USA pojechała pierwszy raz na studia w wieku 19 lat i oczywiście zaczęła się odżywiać po amerykańsku: bardzo dużo jedzenia, ogromne porcje, dużo słodyczy, ciast i lodów i proporcjonalnie do innych produktów mało jarzyn i ryb. Na skutek nie czekała długo, po paru tygodniach przybyła bardzo dużo na wadze. Dokładnie 10 kilogramów. Szok ogromny, zaczęła biegać, uprawiać fitness intensywnie, dużo chodzić, niestety to nic nie pomogło, kilogramy nie odchodziły. Kiedy po dwóch latach wróciła do Japonii, do Tokio, do swoich rodziców, przeszła oczywiście na dietę japońską i już po kilku tygodniach, nie uprawiając żadnych sportów, wróciła do swojej wagi. Oczywiście dzięki kuchni japońskiej swojej mamy - dużo jarzyn, ryb i produktów sojowych. Ach i ryż oczywiście, dużo ryżu. Zielona herbata pita przez cały dzień też ma ogromny wpływ na spalanie kalorii i prawidłową przemianę materii.

Zainteresowałam się książką z innych względów, jestem szczupła, problem nadwagi nie jest moim problem. Problemem są natomiast potworne problemy zdrowotne spowodowane menopauzą. Czytałam parę razy w różnych naukowych i medycznych publikacjach dotyczących menopauzy, że japońskie kobiety prawie w ogóle nie wiedzą co to jest menopauza, tzn. nie odczuwają żadnych jej negatywnych symptomów . Ponieważ ja przechodzę okres menopauzalny i to dość tragicznie, darmowy horror, więc stwierdziłam, że muszę przejść na dietę japońską. Odżywiam się zdrowo: ekologiczna żywność, 50% mojej diety to warzywa, 20% to ryby, jem tylko bezglutenowe produkty i od dwóch miesięcy również bez laktozowe. Od 12 lat piję mleko sojowe i jem produkty na bazie soi, biorę pigułki sojowe, ale skutki są dość mizerne. Postanowiłam, że muszę podjąć drastyczne kroki i przejść całkowicie na system odżywiania japońskiego. Nie jest to żadne cierpienie z mojej strony, uwielbiam kuchnię japońską. Poświęcenie tak, muszę zacząć gotować, przygotowywać śniadania (zupy), obiady i kolacje. Wszystko świeże i nie odgrzewane.

Zmiana jest ogromna: to nie tylko obiady, które sama muszę przygotowywać - nie będę chodzić codziennie do japońskiej restauracji. To nie tylko kwestia finansowa, ale jest to praktycznie niemożliwe na mojej dewońskiej wsi- także śniadania, podwieczorki i kolacje.

Na razie zamawiam produkty, naczynia i książki kucharskie. Zamówiłam dwie. Jedna to jest jak biblia - święta książka japońskiej cousin. Pierwsze jej wydanie miało miejsce 26 lat temu, jest napisana przez jednego z najznakomitszych kucharzy japońskich Shizou Tsuji. Druga książka ma tytuł 'Harumi na co dzień' (Everyday Harumi), napisana przez Harumi Kurihara, gospodynię domowa z Japonii. Proste japońskie dania dla rodziny i przyjaciół, taki książka ma podtytuł.

W tym blogu będę opisywać wszystkie dania, które będę próbować, produkty, ich smak i jakość. Oraz najważniejsze, wszystkie spostrzeżenia dotyczące zmian w moim organizmie. Bardzo jestem ciekawa czy ta dieta rzeczywiście spowoduje, że znowu poczuję się jak normalny człowiek , a nie jak odmieniec i w dodatku popaprany.  

No comments:

Post a Comment